Poczyniłam również nowy igielniczek. Miałam niefajny zwyczaj podczas haftowania wbijać igły w podłokietnik w fotelu. Do czasu aż mój mąż nie zuważył igły i wbił ją sobie w rękę (nawiasem mówiąc prawie do kości). I tym sposobem skończyłam z tym niecnym procederem i teraz używam tego maleństwa:
Mąż jest mi bardzo wdzięczny :))
A na zakończenie zdjęcie jednego z moich piesków - Skubiego. Minę miał taką, że nie mogłam się oprzeć i musiałam go sfotografować :)
Pozdrawiam i życzę miłego długiego weekendu.
Buźka :)
I Ty nie masz talentu malarskiego?No nie wiem,nie wiem....Igielnik super.Ja też mam zwyczaj wbijania igieł w podłokietnik sofy.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTa zabawa w malowanie wyszła Ci okazale i na dodatek to oryginał ,a nie nadruk!Gdyby taka igła wbiła się mojemu mężowi, to kilka dni by utyskiwał!
OdpowiedzUsuńTryptyk nie wygląda na pracę "niezdolnego twórcy'
OdpowiedzUsuńMnie się podoba :)
Igielnika też nie mam, wbijam igły gdzie popadnie :(
Śliczne rzeczy stworzyłaś :-) Jesteś bardzo zdolna, więc nie bądź zbyt skromna :-) A Skubi łapie za serducho - co za piękna psina :-))) Wyczochraj go ode mnie :-P
OdpowiedzUsuńTo się nazywa brak talentu, też bym tak chciała :)
OdpowiedzUsuńIgielniczek bardzo ładny.
ach jak ja bym chciała umieć namalować takie tam malowanki!!! Piękne!!! a igielnik bardzo elegancki, ja ostatnio przesiaduję z igłą w zębach, ciekawe jak to się może skończyć?:D
OdpowiedzUsuńtak się zastanawiam nad efektem "malowanek" gdybyś miała talent :) bo to co zmalowałaś jest piękne! A igielniczek nietuzinkowy, cudo :)
OdpowiedzUsuńTryptyk rewelacyjny, taki "z duszą" :) Igielnik też bardzo mi się podoba i przypomniałaś mi, że muszę sobie zrobić nowy. Ale nie byłabym sobą, gdybym nie przyznała się do tego, że naj naj najbardziej zachwycił mnie owczarek :) Owczarki to psy mojego dzieciństwa i zawsze będę je kochać wielką miłością :) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńCudowny tryptyk , ja to umiem malować tylko ściany jednym kolorem ...
OdpowiedzUsuńPodusia na igiełki bardzo kobiecy motyw i teraz to już mąż będzie widział igiełki ....
Fajne aniołki :-) Igielnik dobra rzecz, też często gubiłam igły w różnych dziwnych miejscach. Pozdrawiam i wszystkiego dobrego w nowym roku :-)
OdpowiedzUsuńAniołki śliczne :) Igielnik to bardzo przydatna rzecz. Też kiedyś wpijałam igły w łóżko lub w poduszki, a później ciągle ich szukałam :) Ciągle siębałam,że ktoś na nie usiądzie. Teraz wbijam już tylko w igielniki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
a ja mam igielnikow prawie w kazdym kacie domu, i tak zdarzy mi sie zgubic igle lub szpikli, bardzo ladny hafcik ci wyszedł:)
OdpowiedzUsuńSuper aniołki;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
Tryptyk anielski bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba!!! Igielnik = zadowolony mąż, coś o tym wiem:) Skubi przepiękny:)
OdpowiedzUsuńhafcik na igielniku superowy ! zaje...fajny !
OdpowiedzUsuńa co do aniołków... ja myślałam że pokazujesz co sobie kupiłaś na ścianę ! jestem pełna podziwu , fiu fiu....
Ja też często haftuję w towarzystwie czworonogów (jednego nawet sfociłam - zdjęcie na moim blogu). Igielnik świetna sprawa :)
OdpowiedzUsuńA anielski tryptyk - masz kochana talent, masz!!
OdpowiedzUsuń