Dzisiaj pokazuję narzutę, którą uszyłam dla córeczki mojej koleżanki z pracy. Według zamówienia miało nie być żadnych aplikacji tylko proste przeszycia. Z jednej strony gwiazdki, z drugiej sówki. Narzuta była długa ale za to dość wąska więc z resztek materiału uszyłam poszewki na poduszki. Dobrze, że tych resztek było w miarę dużo bo nie zauważyłam kiedy to mój Tymo dorwał się do skrojonej tkaniny i tak jak mama użył nożyczek :) A jaki był z siebie dumny :)) Mam teraz nauczkę, że muszę wszystko chować. Podobna przygodę miałam kiedyś z córką - Igunia sprawdziła mi tak klasówki - pomazała wszystko na czerwono i z wielką dumą oznajmiła - pomogłam ci mamusiu :)) Od tamtego czasu prace klasowe sprawdzałam w szkole po lekcjach.
Zuzia zadowolona - szczególnie do gustu przypadły jej sówki. Przez kilka dni tylko tym się przykrywała do snu :)
Na koniec pokażę jakiego mega ślimaka wykonałam na uroczystość szkolną z okazji przystąpienia naszego miasta do sieci miast Cittaslow. Troszkę mało foremny - bo jednak gabaryty duże ale od biedy może być :)
Pozdrawiam serdecznie - zaślimaczona Edka :)